Użytkownicy aplikacji popularnego dyskontu spożywczego Biedronka – którzy jednocześnie są właścicielami karty Moja Biedronka – otrzymali na przestrzeni ostatniego tygodnia nietypowe SMS-y. O co chodzi w dziwnych wiadomościach autorstwa jednej z największych sieci sklepów w Polsce? Co z tym wszystkim ma wspólnego Lidl oraz gazeta Fakt?
Spis treści
Dlaczego Biedronka wysyła swoim klientom SMS-y?
W miniony weekend popularna sieć sklepów zasypała klientów SMS-ami porównującymi ceny swoich poszczególnych produktów z kwotami, jakie trzeba za nie zapłacić w Lidlu. Autorzy wiadomości podkreślali przy tym, że wspierają tzw. koszyki cenowe (czyli artykuły zestawiające ceny za konkretne produkty w różnych sklepach i generujące na tej podstawie wartość całego koszyka, co umożliwia klientom wybór najtańszego dyskontu), ale gazeta Fakt wprowadza swoich czytelników w błąd, a jej publikacje zawierają przekręcone dane.
W czwartek 8 lutego do użytkowników karty Moja Biedronka trafił kolejny SMS o następującej treści: „Wspieramy koszyki cenowe, ale Koszyk Faktu z 6.02 zawiera błąd. Rzeczywista cena schabu b/k vac w Biedronce to 10,39zl/kg i koszyk Biedronki jest najtanszy: 118,57zl. A od dzis papier toalet. 3-war. Queen 40 rol. 25,99zl/opak (do 14.02). W Lidlu 11% drozej 28,99zl/opak. Oferta Lidl z gazetki”.
Lidl Polska odpowiada Biedronce
Cios wymierzony w stronę konkurencyjnego dyskontu spożywczego spotkał się oczywiście z odpowiedzą. Oficjalny profil Lidl Polska na Facebook’u zadrwił z „dziwnego łańcuszka” wiadomości, który od jakiegoś czasu otrzymują klienci Biedronki.
To jednak nie wszystko, ponieważ na głównej stronie popularnej sieci sklepów pojawiła się grafika oparta bezpośrednio na artykułach opublikowanych w Gazecie Fakt, której celem jest dyskredytacja ostatnich działań konkurencyjnego dyskontu.
UOKiK włącza się do awantury o ceny
Trzeba przyznać, że z perspektywy konsumenta ruchy wykonane w ostatnim czasie przez Biedronkę to dość agresywna forma marketingu. Wysyłanie klientom SMS-ów porównujących ceny poszczególnych produktów u siebie oraz konkurencji to bardzo nietypowa reklama, która spotkała się z wieloma głosami oburzenia i obecnie jest analizowana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
[promoted id=”21485″]
Cała sprawa wydaje się również kontrowersyjna z perspektywy prawników. Hubert Lipiński z Lipiński Mierzwicka Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych w wywiadzie dla Rzeczypospolitej zauważa, że forma marketingu, jaką obrała Biedronka jest dopuszczalna, ale wiąże się z pewnymi wymaganiami. Dyskont wysyłający swoim klientom SMS-y porównujące ceny produktów, powinen zachować przy tym rzetelność i zestawiać ze sobą dokładnie te same pozycje, dostępne na identycznych warunkach. W wiadomościach powinnna również pojawić się wiadomość o okresie czasu, w którym obowiązywały kwoty wykorzystane w zestawieniu.