Komiksowy horror to dość specyficzny gatunek. Jako fan grozy wszelakiej bardzo ucieszyłem się, że na polskim rynku pojawi się kolejna tego typu pozycja. Jak się bawiłem, poznając przygody detektywa od spraw niewyjaśnionych?
Joe Golem. Okultystyczny Detektyw to komiks, którego autorami są Mike Mignola oraz Christopher Golden. Za rysunki z kolei odpowiedzialni są Patric Reynolds oraz Peter Bergting. Tego pierwszego Pana (Mike Mignola) możemy znać choćby z opowieści z uniwersum Hellboya (jest autorem serii) czy też cyklu Baltimore.
Album Joe Golem. Okultystyczny Detektyw zawiera 6 opowieści:
- Szczurołap
- Topielcy
- Odległa ciemność
- Ciało i krew
- Tonące miasto
- Sztukmistrzowie
Głównym bohaterem komiksu jest tytułowy Joe Golem. Jest on detektywem, który trudni się przede wszystkim w sprawach „niewyjaśnionych”. Pierwsze cztery historie to właśnie takie typowe opowieści o jego przygodach i dochodzeniach, które nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego pod względem fabularnym. Coś na zasadzie serialu, gdzie każdy odcinek to nowe dochodzenie, ale całość łączy się za pomocą bohaterów, świata przedstawionego i jednej, ciągłej historii, która jest gdzieś w tle, ale ma ogromne znaczenie dla całości. Ta pierwsza część od razu skojarzyła mi się z czymś, co uwielbiam, czyli pulpową grozą, która może kojarzyć się z kinem lat 70, i 80-tych (nie wiem czy tylko mi, ale okładka do Topielców przywodzi na myśl kadry z Martwego Zła). Mamy tutaj potwory, wiedźmy, kulty i opętania, a to wszystko osadzone w bardzo ciekawie skonstruowanym świecie. Całość bowiem została osadzona w zatopionym Nowym Jorku. Przedstawiony świat można podzielić na dwie części, czyli to, co na i pod powierzchnią. Te lokacje diametralnie się od siebie różnią. Miejsca skryte pod wodą kryją w sobie wiele tajemnic oraz reliktów przeszłości.
Dwie finałowe opowieści nieco różnią się od tego, co mogliśmy zobaczyć na początku. Przede wszystkim są o wiele dłuższe i bardziej rozbudowane. Po drugie, zmienia się nieco klimat. Nie ma tutaj już opowiastek o przygodach detektywa w związku z różnymi sprawami. W Tonącym mieście i Sztukmistrzach autorzy skupiają się na pradawnym kulcie i tajemniczych istotach z głębin. Brzmi znajomo? Jeśli jesteś fanem Lovecrafta to na pewno.
Faktem jest, że w całej opowieści trudno szukać czegoś odkrywczego. Nie ma tutaj zupełnie nowych, zaskakujących motywów, przy których można na chwilę przerwać lekturę i pomyśleć, wow, tego się nie spodziewałem. Nie jest to jednak w żadnym wypadku minus. Widać, że Joe Golem. Okultystyczny Detektyw tworzony był dla osób, które w komiksie grozy szukają tajemnicy, akcji i potworów. Po drodze napotkamy na mnóstwo klisz i elementów, które gdzieś już widzieliśmy, jednak całość przyciąga jak magnes. Album liczy sobie grubo ponad 500 stron A4, jednak nie czuć jego ciężaru. Kolejne strony umykają w mgnieniu oka, a to wszystko zasługa dobrze poprowadzonej narracji.
Muszę też zwrócić uwagę na pewien zabieg, który bardzo mi się spodobał. Zamiast tworzyć odrębnej opowieści mówiącej o przeszłości Joego, wątki te są wplatane w całość jako sny i wizje głównego bohatera. Fajne rozwiązanie, podoba mi się, daję okejkę.
Pod względem wizualnym cały album też bardzo mocno się broni. Czasami w przypadku komiksów, szczególnie jeśli chodzi o tytuły związane z grozą i horrorem, miałem problem. Nie zawsze obrazki oddawały klimat narracji i całej opowieści. W przypadku Joe Golema wszystko jest spójne. W momentach, kiedy jest to potrzebne, twórcy skupiają się na najmniejszych detalach po to, aby pokazać np. emocje bohaterów. Z kolei kiedy na kolejnych stronach komiksu toczy się wartka akcja, po prostu czuć ten pęd oraz brutalność, której w żaden sposób nikt nie starał się ukryć.
Joe Golem. Okultystyczny Detektyw to jeden z tych komiksów, które każdy fan grozy i horroru powinien mieć na swojej półce. Ja bawiłem się doskonale, dawkując sobie kolejne opowieści, ale przez tą ponad 500-stronicową księgę przebrnąłem ze szczerą satysfakcją i frajdą, jaką dają mi moje ulubione, pulpowe produkcje filmowe. Moja ocena, solidne 8/10. Swój egzemplarz możesz kupić m.in. w oficjalnym sklepie Egmont.
Ten tekst zawiera linki afiliacyjne do naszych partnerów. Fakt ten nie ma żadnego wpływu na wartość merytoryczną tekstu. Jeśli jednak zdecydujesz się na zakupy za pośrednictwem któregoś z tych odnośników, redakcja otrzyma niewielką prowizję. Dzięki temu nadal będziemy mogli tworzyć dla ciebie wartościowe treści.