Galaxy S23 FE ma być tegorocznym średniopółkowcem Samsunga, który wskrzesi zapomnianą już nieco serię smartfonów oznaczonych jako Fan Edition. Pierwszym tego typu modelem w portfolio koreańskiej marki był Galaxy S20 FE, czyli jeden z najciekawszych telefonów do 2000 złotych, jakie można było kupić przez kilka ostatnich lat.
Niestety model S20 FE nie będzie już więcej wspierany dużymi aktualizacjami systemu, a więc wydaje się, że obecny rok jest idealnym momentem na zaprezentowanie kolejnego urządzenia z serii Fan Edition. Ekscytacja wynikająca z oczekiwania na premierę smartfona powinna być tym większa, jeśli weźmiemy pod uwagę roczną absencję omawianej linii telefonów w portfolio Samsunga.
Rok temu azjatycki producent zdecydował się bowiem na anulowaniem modelu S22 FE, a według oficjalnych komunikatów takich ruch był spowodowany chęcią zmaksymalizowania produkcji wariantu oznaczonego jako Ultra. Przyznam, że przytaczane przeze mnie czynniki początkowo sprawiły, że Galaxy S23 FE figurował w mojej głowie jako potencjalnie najciekawsza premiera Samsunga w tym roku. Niestety – ostatnie przecieki na temat urządzenia wszystko zmieniły.
Galaxy S23 FE będzie wyglądał jak przeciętny średniak
Na zamieszczonym powyżej zdjęciu możecie podziwiać wstępne rendery modelu Galaxy S23 FE. Nie są to jeszcze oficjalne zdjęcia urządzenia, ale grafiki pochodzą ze sprawdzonego źródła, a więc jest to wysoce prawdopodobne, że pokryją się one z ostatecznym wyglądem smartfonu. Spoglądając na rendery można odnieść wrażenie, że wszystko jest z nimi w porządku.
Na pleckach znajdziemy przecież charakterystyczny design obiektywów wtopionych w obudowę oraz – najprawdopodobniej – szklane wykończenie tylnej pokrywy telefonu. Gorzej robi się, gdy rzucimy okiem na front urządzenia. To własnie tam kryje się cały szkopuł, którym jest nieproporcjonalna dolna ramka pod wyświetlaczem.
Można pomyśleć, że to przecież nic takiego, ale gwarantuje wam, że ta drobna dysproporcja będzie zdecydowanie bardziej widoczna na gotowych egzemplarzach niż na renderach koncepcyjnych. Poza tym, takie rozwiązanie konstrukcyjne bardziej kojarzy się z tańszymi budżetowcami niż smartfonami, które mają aspirować do deklasowania konkurencyjnych flagowców.
Samsung znowu kombinuje z procesorami, a Galaxy S23 FE może na tym ucierpieć
Kolejnym dziwnym ruchem ze strony Samsunga jest powrót do rozwiązania, które część czytelników może kojarzyć z zeszłorocznych flagowców koreańskiej marki. Mowa o zastosowaniu dwóch różnych procesorów – w zależności od rynku, na który przeznaczony został konkretny egzemplarz urządzenia. Niestety w tym scenariuszu to Europa wypada gorzej i ponownie ma otrzymać słabsze podzspoły niż np. amerykańscy użytkownicy.
W przypadku Galaxy S23 FE na Starym Kontynencie dostaniemy więc chipset Exynos 2200, podczas gdy ten sam model w USA zostanie wyposażony w Snapdragona 8 Gen 1. Teoretycznie oba procesory są do siebie dosyć podobne pod kątem wydajności, jednak w testach syntetycznych to jednostka marki Qualcomm oferuje lepsze zarządzanie energią.
Cena Galaxy S23 FE może nie być zachęcająca
Ostatnią kwestią, która wzbudza moje wątpliwości, jest potencjalna cena urządzenia. Wystarczy rzucić okiem na aktualne portfolio Samsunga, aby szybko zauważyć, że jedynym segmentem, który nie został obsadzony przez koreańską marką jest przedział cenowy od 3000 złotych do około 4000 złotych. W niższych kwotach dostępne są chociażby takie modele jak Galaxy A54 czy Galaxy A34, a w wyższe ceny dotyczą przede wszystkim najnowszych flagowców z serii Galaxy S23.
Podejrzewam więc, że Galaxy S23 FE będzie wypełnieniem tej luki i zadebiutuje na rynku w kwocie wynoszącej około 3500 złotych. Oczywiście są to jedynie moje spekulacje, ale warto zauważyć, że wszystkie smartfony Samsunga otrzymały spore podwyżki względem swoich poprzednich modeli, a więc jestem pewien, że tak będzie i tym razem.
Zakładając więc, że urządzenie będzie kosztować około 3500 złotych – szybko można zauważyć, że na rynku znajduje się obecnie mnóstwo świetnych telefonów konkurencji, dostępnych w podobnych cenach. Co więcej zazwyczaj oferują one mocniejszą specyfikację oraz unikalne funkcje (np. zeszłoroczny Xiaomi 12T Pro ze Snapdragonem 8 Plus Gen 1 oraz aparatem o rozdzielczości 200 Mpix).