Dark Envoy – recenzja. Steampunk RPG rodem z Polski. Czy to się mogło udać?

Dark Envoy to najnowsza propozycja polskiego studia Event Horizon, które na swoim koncie ma ciepło przyjętego RPG-a Tower of Time. Tym razem deweloperzy przenoszą nas do steampunkowego świata, w którym magia miesza się z technologią. Dark Envoy to pod wieloma względami klasyczny RPG w rzucie izometrycznym z ciekawą historią oraz solidną, stylizowaną oprawą graficzną. Tytuł wyróżnia się na tle konkurencji przede wszystkim znakomitym, angażującym systemem walki. Czy Dark Envoy to gra, po którą wartą sięgnąć już na premierę?

Świat i historia

Dark Envoy przenosi nas do świata Jäan, w którym to ludzkie Imperium napędzane wynalazkami będącymi połączeniem zaawansowanej technologii i magi toczy wojnę z rdzennymi mieszkańcami Jäan, jak choćby z elfami. W tym całym geopolitycznym zamęcie żyje sobie dwójka rodzeństwa, bliźniaki – Malakai i Kaela. To właśnie ich historię poznamy w Dark Envoy. Oczywiście, w trakcie rozwoju fabuły spotkają oni towarzyszy, którzy wesprą ich nie tylko dobrą radą, ale i pomocną dłonią podczas licznych starć.

Początkowo historia w Dark Envoy wydawała mi się bardzo sztampowa. Nie pomagało również dość spokojne tempo i (mogłoby się wydawać) luźno powiązane ze sobą zadania. W pewnym momencie fabuły dochodzi jednak do przełomu, a ta nabiera rozpędu. Muszę przyznać, że kilku zwrotów akcji kompletnie się nie spodziewałem. Na historię mają też wpływ dokonywane przez nas wybory. W trakcie rozgrywki regularnie będziemy zmuszani do podejmowania konkretnych decyzji. Będziemy mogli np. zdecydować czy zgodzimy się przyjąć łapówkę, za którą możemy kupić pożywienie dla mieszkańców miasta, czy rozwiązać sprawę zgodnie z prawem i posłać niegodziwca za kratki. Co ciekawe, konsekwencje niektórych decyzji poniesiemy ze sporym opóźnieniem. Chociaż muszę też przyznać, że nie wszystkie są dla nas mocno odczuwalne. Przy kilku wyborach nie poczułem, jakby moje decyzje faktycznie przeniosły się jakkolwiek na całą historię.

Mieczem, magią i pistoletem?

Dak Envoy, jak już wspomniałem, zostało umieszczone w steampunkowym świecie. Nie brakuje tu zatem zarówno magii, broni białej, jak i karabinów czy pistoletów. Choć głównych bohaterów mamy z góry ustalonych, to na szczęście możemy Malakaia i Kaelę dopasować do naszych preferencji, zaczynając od edycji wizualnej, na wyborze klasy postaci kończąc. Tych do wyboru mamy cztery, a są to: wojownik, łowca, inżynier i mag. Oczywiście każda z nich dysponuje nie tylko innymi zdolnościami, ale i statystykami początkowymi. W trakcie rozgrywki będziemy mogli dodatkowo wybrać specjalizacje, a każda z klas podstawowych otrzymała takie aż 3. Sprawia to, że możemy mieć w drużynie dwóch zupełnie inaczej zachowujących się wojowników, jeden np. z tarczą i mieczem osłaniający towarzyszy, drugi natomiast z dwuręcznym toporem zadający potężne obrażenia.

System rozwoju postaci w Dark Envoy jest rozbudowany, ale przy tym bardzo przystępny i intuicyjny. Z każdym poziomem możemy przeznaczyć trzy punkty na statystyki, które np. zwiększają naszą pulę życia, szybkość ataku, bądź regenerację many, oraz 2 punkty umiejętności, które wydajemy w drzewku wybranej klasy na umiejętności pasywne i aktywne. W późniejszym etapie dojdą do tego dodatkowe punkty specjalizacji. Co mi się bardzo spodobało, wydane punkty klasowe możemy niemal w dowolnej chwili zresetować i wybrać wszystko od nowa bez żadnych dodatkowych kosztów, co zachęca do eksperymentowania.

Jak na porządnego RPG-a przystało w Dark Envoy nie brakuje również systemu rzemiosła. Sami możemy wytwarzać zarówno broń, jak i pancerze. Do tego w nasze ręce oddano zaklinanie, które pozwala nadać przedmiotom dodatkowo potężne, magiczne właściwości. Rzemiosło automatycznie łączy się z jeszcze jednym systemem w Dark Envoy, który pozwala nam rozwijać całą drużynę za jednym zamachem. Dzięki specjalnej walucie możemy całą naszą ekipę doskonalić w trzech kategoriach – taktyce, zaklinaniu i rzemiośle. Choć każda z nich jest istotna, to ta pierwsza jest w stanie wpływać bezpośrednio na statystyki i możliwości naszej drużyny podczas licznych starć.

Pora na najjaśniejszy punkt Dark Envoy, czyli system walki. Ten jest po prostu znakomity, wymaga zarówno skupienia, taktycznego myślenia, jak i refleksu. Walki odbywają się bowiem w czasie rzeczywistym i choć możemy go spowolnić, albo nawet zatrzymać, aby zaplanować kolejne akcje, to podczas starć dzieje się tak wiele, że ciągle musimy reagować. Przeciwnicy bowiem regularnie używają potężnych obszarowych ataków, które jednak możemy uniknąć, np. schodząc z linii ataku. Od pierwszych starć miałem poczucie, że system walki w Dark Envoy to jakby połączenie pierwszych odsłon Baldur’s Gate i League of Legends. Nasi bohaterowie mają w swoim arsenale dostęp do licznych zdolności, które zużywają manę, jak i posiadają czas odnowienia. Istotne jest zatem również odpowiednie zarządzanie zasobami poszczególnych bohaterów, tak, aby w najważniejszym momencie nie zabrakło nam najpotężniejszego zaklęcia. Starcia są niezwykle dynamiczne i rzekłbym, momentami chaotyczne, ale jest to chaos, w którym można się z łatwością odnaleźć.

Liniowo, ale z twistem

Dark Envoy z jednej strony oferuje nam liczne wybory fabularne i swobodę przy tworzeniu oraz rozwoju postaci, z drugiej natomiast bardzo konsekwentnie prowadzi nas przez kolejne zadania z głównej linii fabularnej. Pod tym względem Dark Envoy bardzo mocno przypomina klasyczne dungeon crawlery. Każde kolejne zadania kieruje nas bowiem do konkretnej zamkniętej lokacji, po której ukończeniu nie będziemy mogli już odwiedzić. Co więcej, pomiędzy głównymi wyprawami możemy udać się na maksymalnie jedną opcjonalną. Nie stoi za tym żadne dodatkowe zadanie czy historia, jest to po prostu szansa na zdobycie dodatkowych zasobów, łupów i cieszenie się walką.

Trochę bajkowo, ale ładnie

Dark Envoy bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie również oprawą graficzną, ta jest mocno stylizowana i powiedziałbym, nieco bajkowa, ale dzięki temu posiada swój wyjątkowy urok. Przyjemnie jest obserwować postacie zarówno podczas starć, jak i dialogów. Znakomicie wyglądają wszystkie efekty zaklęć i zdolności, choć momentami przez nakładające się na siebie wizualne fajerwerki na ekranie powstaje jeszcze większy chaos.

Na słowa uznania zasługuje również voice acting. Aktorzy wcielający się zarówno w główne, jak i poboczne postacie brzmią przekonująco i dodają uroku produkcji. Z łatwością wyłapiecie kilka znanych głosów, które regularnie pojawiają się w najpopularniejszych tytułach.

Pod względem czysto technicznym Dark Envoy prezentuje się na piątkę z małym minusem. Gra działa bardzo płynnie i nie zanotowałem żadnych momentów, które uniemożliwiłby mi kontynuowanie przygody. Najbardziej irytujące były dość długie ekrany ładowania. Na szczęście jest ich niewiele i dotyczą tylko przenoszenia się z jednej mapy na drugą. Z błędów, które mogą nieco drażnić to również brak synchronizacji audio z obrazem podczas niektórych przerywników filmowych. Na szczęście zdarzyło mi się to tylko kilka razy, ale nie ukrywam, że akurat w takich momentach, które nieco popsuły immersję.

Dark Envoy – czy warto?

W tak wypełnionym przebojowymi produkcjami okresie łatwo można przeoczyć takie tytuły jak Dark Envoy – nieco mniejsze, pozbawione kosztowanej kampanii reklamowej. Jeśli jednak dacie szansę najnowszej produkcji studia Event Horizon, to gwarantuje wam, że czeka na was przygoda, którą warto przeżyć.

Ocena: 8/10