Rozwój usług chmurowych powoli doprowadza do tego, że fizyczne posiadanie konsoli do gier w domu przestaje mieć sens. Czy jesteśmy świadkami początku końca ery konsol?
PlayStation, Amazon Luna, GeForce Now czy wreszcie Xbox Cloud. Te usługi (no może poza PlayStation) sprawiają, że powoli coraz mniejszy sens ma posiadanie dobrego sprzętu, który jest dedykowany gamingowi. Oczywiście prym w tym wiedzie Xbox ze swoją usługą Cloud Gaming. Teraz wystarczy, że masz odpowiedni telewizor, laptopa, podstawkę do TV czy smartfona, pada oraz subskrypcję Xbox Game Pass Ultimate, aby móc grać w najnowsze tytuły z konsoli Xbox bez jej faktycznego posiadania.
Uruchomienie najnowszych, wymagających produkcji, takich jak Stalker 2, Indiana Jones czy Call of Duty Black Ops 6 nigdy nie było takie proste i stosunkowo tanie. Nie musisz posiadać konsoli, wydajnego komputera czy ultra nowoczesnego smartfona, aby cieszyć się rozgrywką w najnowszych tytułach AAA. Czasami wystarcza tylko telewizor, bo od jakiegoś czasu na nowych modelach Samsunga dostępna jest aplikacja Xbox, która pozwala na rozgrywkę bezpośrednio z poziomu urządzenia za pomocą chmury. To jednak nie koniec, ponieważ Xbox oraz LG ogłosiły współpracę, która wprowadzi taką samą możliwość dla urządzeń koreańskiego producenta. W oficjalnych komunikatach możemy przeczytać.
Szczegóły dotyczące daty wprowadzenia usługi oraz modeli, które będą ją obsługiwać, nie są jeszcze znane, ale można podejrzewać, że na pewno zmiany obejmie najnowsza linia telewizorów na 2025 rok. Być może Gaming Portal będzie dostępne także w przypadku starszych modeli, ale na odpowiedź na to pytanie musimy jeszcze poczekać.
Czy to koniec ery konsol?
Warto zastanowić się nad tym pytaniem, ponieważ mimo że grać możemy już na niemal każdym urządzeniu, to fizyczne wersje konsol moim zdaniem nie będą zagrożone jeszcze przez dobrych kilka lat. Widać to po ogromnym zainteresowaniu każdą kolejną wersją PlayStation, Nintendo Switch i handheldami pokroju Steam Deck czy Lenovo Legion Go, które swego czasu hurtem pojawiły się na rynku i znalazły mnóstwo odbiorców.
Poza tym mam wrażenie, że jest dużo więcej osób takich jak ja, dla których granie w chmurze to ostateczność, a wydajny komputer czy fizyczna konsola to podstawa udanej sesji z ulubionym tytułem. Podobnie jak z książkami. Kiedy czytniki e-booków były sprzedawane na masową skalę, mówiło się o rychłym końcu papierowej książki. Jak widać, ten rynek nadal istnieje i ma mnóstwo odbiorców.
Dobrze, że rozwój gamingu i różnych możliwości ma tak duże tempo, i gry są dostępne już praktycznie dla każdego, bez większych ograniczeń. Dzięki temu wszyscy mogą doświadczać wspaniałych przygód w swoich ulubionych tytułach, nie martwiąc się o to, że muszą wydać kilka tysięcy na najnowszą konsolę. Taki rozwój popieram.