The Last of Us 2 Remastered to doskonała gra w odświeżeniu, które nie było nam potrzebne

W 2024 roku druga część The Last of Us zachwyca tak samo, jak niespełna cztery lata wcześniej. Podróż po postapokaliptycznych Stanach Zjednoczonych u boku Ellie, to prawdziwa przyjemność. Sony postanowiło przygotować remaster gry, która nie zdążyła się zestarzeć. Czy zatem warto sięgnąć po The Last of Us Part 2 Remastered już w dniu premiery? To zależy.

Witaj w pięknej postapokalipsie

The Last of Us Part 2 ukazało się pierwotnie w czerwcu 2020 roku na PlayStation 4. Nic zatem dziwnego, że zapowiedź remastera niespełna 4 lata od premiery oryginału wywołała raczej mieszane uczucia wśród graczy. Czy tytuł, który wyciskał ostatnie soki z ósmej generacji konsol japońskiego producenta i ukazał się tuż przed debiutem PS5 faktycznie potrzebował już remastera? Pewnie nie, ale nie chce się tu jednak zagłębiać w decyzje wydawnicze Sony, tylko skupić się na samej produkcji studia Naughty Dog.

Dla osób, które nie miały okazji zagrać w The Last of Us 2, przypomnę, że jest to bezpośrednia kontynuacja części pierwszej. Właściwa akcja gry została umiejscowiona około 4 lata po wielkim finale z pierwszego The Last of Us i tym razem pokierujemy głównie losami Ellie. Po raz kolejny na pierwszy plan wychodzi historia. Dla osób, które ponad wszystko cenią sobie dobrzy napisany scenariusz z ciekawymi postaciami – cała seria The Last of Us będzie spełnieniem marzeń. Muszę tu jednak podkreślić, że nie są to tytuły dla każdego. The Last of Us to jedna z tych serii, która cechuje się bardzo ciężką, emocjonalną historią. Jednak o ile w pierwszej części kierowaliśmy głównie losami doświadczonego życiowo mężczyzny – Joela, tak w TLOU 2 wcielamy się we wspomnianą Ellie – obecnie około 19-letnią, młodą kobietę, która co prawda sporo już przeżyła, ale wciąż jest nastolatką, co dodatkowo potęguje doświadczaną na ekranie przemoc i brutalność, bo trzeba wiedzieć, że tej w The Last of Us 2 jest bardzo dużo.

Przygnębienie, brud, poczucie bezradności towarzyszyć wam będzie w The Last of Us 2 niemal nieustannie. Oczywiście pojawią się momenty lżejsze, które pozwolą nam nieco zaczerpnąć powietrza, ale są to tylko krótkie przerwy w brutalnym i niemal pozbawiony zasad świecie The Last of Us.

Jeśli chodzi o rozgrywkę to remaster nie oferuje nam niczego nowego. To wciąż pod każdym względem ewolucja rozwiązań z pierwszego TLOU. Oznacza to, że mamy do czynienia z nieco ociężałym, ale przy tym i bardziej realistycznym systemem walki, w którym czuć każdy wystrzelony pocisk i zadane uderzenie. Przez większą część gry będziemy się jednak starali działać po cichu i eliminować przeciwników z zaskoczenia. Po pierwsze, aby uzyskać nad nimi przewagę, po drugie – liczba dostępnych zasobów i amunicji jest mocno ograniczona. Każda nawet najmniejsza potyczka gwarantuje jednak skok adrenaliny. Szczególnie gdy musimy mierzyć się z zarażonymi, ci atakują z reguły całą chmarą i są wyjątkowo nieustępliwi.

W The Last of Us 2 nie brakuje również zagadek logicznych oraz środowiskowych i elementów platformowych. Nie raz Ellie będzie musiała być niczym Nathan Drake, aby zrealizować swój cel. The Last of Us 2 jest również tytułem nieco mniej liniowym niż część pierwsza. Zawdzięcza to głównie znacznie większym mapom, które możemy swobodnie eksplorować, zawierającymi mnóstwo opcjonalnych lokacji, znajdziek i ciekawostek do odkrycia.

The Last of Us Part 2 Remastered – co nowego?

The Last of Us 2 Remastered, jak już sugeruje nam nazwa, nie zrobi na nas takiego wrażenia jak znakomity remake pierwszego The Last of Us, który ukazał się w 2022 roku. Choć to tylko remaster, to możemy jednak liczyć na pewne nowości. Przede wszystkim zmiany dotknęły sfery wizualnej. Oryginalne wydanie The Last of Us Part 2 wciąż wygląda znakomicie, jednak remaster pozwolił dodatkowo wykorzystać możliwości PS5. Przede wszystkim możemy liczyć na pełne wsparcie dla rozdzielczości 4K w trybie jakości bądź 1440p przeskalowane do 4K w trybie wydajności. Poprawiono również jakość tekstur, cieni i animacji.

Do tego znacznie skrócono czasy ładowania. Przyznam szczerze, że dla mnie to jedno z najlepszych usprawnień w porównaniu do oryginału. W remasterze The Last of Us 2 ginąłem zaskakująco często (szczególnie przy starciach z zarażonymi), szybszy powrót do właściwej rozgrywki był tu zatem nie do przecenienia.

Nie mogło również oczywiście zabraknąć pełnego wsparcia dla kontrolera DualSense. The Last of Us Part 2 Remastered w pełni wykorzystuje technologię haptyczną, jak i adaptacyjne spusty, co w grach typu single player robi niesamowitą robotę i znacząco wpływa na immersję z rozgrywki.

To jednak nie koniec nowości, które wprowadza The Last of Us 2 Remastered. Oprócz pomniejszych dodatków, jak skórki dla postaci i broni czy rozbudowany tryb fotograficzny możemy również wziąć udział w nowym trybie zabawy — speedrun, i prezentować swoje wyniki w sieci oraz zajrzeć za kulisy powstawania The Last of Us Part 2 i przyjrzeć się jak produkcja zmieniała się w procesie twórczym. Bezapelacyjnie największym dodatkiem jest jednak tryb Bez powrotu.

The Last of Us Part 2 Remastered: Bez powrotu – zmarnowany potencjał

Bez powrotu to zupełnie nowy tryb zabawy w remasterze The Last of Us 2, skupiający się na walce. Jego założenia są bardzo proste i każdy, kto miał do czynienia z grami typu roguelike odnajdzie się tu błyskawicznie. Na początek wybieramy jedną z postaci, każda cechuje się innymi stylem rozgrywki i początkowym wyposażeniem. Z czasem możemy odblokować kolejnych grywalnych bohaterów, a także skórki dla nich i broni. Następnie przechodzimy do bezpiecznej strefy, z której to rozpoczynamy każdą kolejną potyczkę. Tutaj możemy zadbać o nasz ekwipunek odebrać nagrody, ulepszyć, postać, a także zaplanować kolejną wyprawę. Rozgrywka w Bez powrotu skupia się bowiem na serii losowych potyczek, z których każda kończy się walką z bossem. Należy jednak pamiętać, że śmierć w tym trybie jest permanentna. Jeśli poniesiemy porażkę, to całą zabawę musimy zaczynać od nowa.

Na naszej drodze staną przeciwnicy, których mogliśmy spotkać podczas kampanii. Natrafimy tu zatem zarówno na ludzi, jak i zarażonych. Najlepiej zatem zacząć zabawę z Bez powrotu dopiero po ukończeniu głównej fabuły. Żeby zabawa nie była zbyt monotonna, twórcy przygotowali dla nas 4 typy starć, a są to:

  • Szturm, w którym musimy stawić czoła kolejnym falom wrogów,
  • Polowanie, w którym musimy przetrwać określony czas na mapie, podczas gdy pojawiają się kolejne posiłki przeciwników,
  • Przechwycenie – w którym musimy włamać się do sejfu pełnego cennych zapasów strzeżonych przez wrogów,
  • Przetrzymanie, podczas którego wraz z kompanem NPC musimy bronić się przed zarażonymi.

Za udane i skuteczne kończenie poziomów otrzymujemy punkty, które lądują w odpowiednim rankingu. Po osiągnięciu 5 udanych wypraw czeka nas walka z bossem, tych w sumie jest 6. Bez powrotu może sprawić sporo frajdy, szczególnie jeśli przypadł wam do gustu specyficzny system walki z The Last of Us Part 2. Ja należę do tego grona i muszę przyznać, że spędziłem z Bez powrotu kilka miłych godzin, ale po tym czasie najzwyczajniej wkrada się nuda.

Bez powrotu wydaje się trybem udanym, ale nie wykorzystującym pełni swojego potencjału. Wobec skasowania trybu multiplayer do The Last of Us 2, aż się prosiło, aby pewna jego namiastka trafiła do Bez powrotu. Tryb ten na każdym poziomie wydaje się być wręcz stworzony do rozgrywki kooperacyjnej. Możliwość zabawy w 2, 3, a może nawet 4 osoby z pewnością pozytywnie wpłynęłaby na żywotność trybu. Niestety, w Bez powrotu możemy bawić się tylko w pojedynkę i choć spędziłem tu kilka miłych godzin, to mam poczucie, że Naughty Dog nie wykorzystało w pełni potencjału swojego dodatku.

The Last of Us Part 2 Remastered – czy warto?

Przez niespełna cztery lata nic się nie zmieniło — The Last of Us Part 2 to wciąż jedna z najlepszych gier ostatnich lat i tytuł, w który po prostu trzeba zagrać. Co jednak wnosi remaster? Stosunkowo niewiele, nieco zmian pod względem technicznym i kilka mało istotnych dodatków to za mało, żeby przekonać weteranów serii do zakupu nowego wydania. Nawet największa gwiazda remastera, czyli tryb bez powrotu nie jest wart waszych pieniędzy, jeśli mieliście okazję poznać już historię Ellie.

The Last of Us Part 2 Remastered wydaje się jednak grą wręcz stworzoną dla osób, które z jakichś względów jeszcze w nią nie zagrały. W połączeniu z remake’iem pierwszej części, posiadacze PS5 mogą obecnie w pełnej okazałości, glorii i chwale poznać jedną z najlepszych serii gier w historii. Jeśli zatem należycie do tej grupy to mogę Wam gorąco polecić The Last of Us Part 2 Remastered.

Remaster The Last of Us 2 nic nie zmienił w mojej ocenie gry studia Naughty Dog i wciąż jest to dla mnie tytuł 9/10. Sam remaster wypada jednak biednie i jego oceniłbym maksymalnie na 6,5/10. Liczba nowości, zmian i dodatków nie jest dla mnie wystarczająca. The Last of Us 2 to po prostu tytuł, który nie zdążył się jeszcze zestarzeć.

Czy muszę zagrać w The Last of Us Part 1, aby cieszyć się TLOU Part 2 Remastered?

Krótka odpowiedź brzmi tak, nieco dłuższa – to zależy. The Last of Us 2 to zamknięta, bardzo konkretna historia. Co więcej, już na początku przygody otrzymujemy krótkie podsumowanie wydarzeń z poprzedniej części. Wciąż będziecie się zatem przy niej dobrze bawić, nawet nie znając The Last of Us Part 1.

Biorąc jednak pod uwagę, że dostępny jest znakomity remake pierwszej części, to gorąco wam polecam w niego zagrać przed przystąpieniem do „dwójki”. Wówczas wasza przygoda zyska jeszcze więcej emocjonalnego ładunku i głębi, zaś przedstawieni bohaterowie będą wam bliżsi, a wydarzenia bardziej znaczące.