Większość producentów smartfonów zachęca potencjalnych konsumentów do zakupu swoich produktów poprzez promowanie najciekawszych funkcji oraz nowości w ich konstrukcji. Z tego powodu Samsung, przy okazji premiery Galaxy S24 Ultra, obwieszczał wszędzie, że jego flagowcem można kręcić filmy a Apple, podczas pokazu iPhone’a 14 Pro, chwaliło się opcją Dynamic Island.
Nie mam wątpliwości co do tego, że to właśnie takie funkcje jak aparat o rozdzielczości 200 Mpix czy obecność rysika S Pen przyciągają klientów najmocniej. Dają one bowiem poczucie, że w tym urządzeniu faktycznie znajduje się coś czego brakuje u konkurencji. Marki w dość lakoniczny sposób komunikują jednak o sprawach związanych z ich nakładkami na Androida i zazwyczaj ograniczają swój przekaz w tej kwestii jedynie do nadchodzących aktualizacji.
Inne podejście do systemu
Każdy użytkownik, przed zakupem nowego smartfonu opartego na systemie marki Google, powinien wiedzieć, że istnieją dwa odmienne podejścia do autorskich nakładek na Androida. Pierwsze z nich reprezentują takie marki jak Motorola, ASUS czy Sony, a z drugim możecie kojarzyć takich producentów jak Samsung, Xiaomi czy Realme.
W pierwszym przypadku mamy do czynienia z czystym Androidem, który zazwyczaj wzbogacany jest o kilka unikalnych funkcji od konkretnego producenta. Z drugiej strony są takie marki jak Samsung, które tworzą zdecydowanie bardziej rozbudowane nakładki i dodają do swojego oprogramowania np. autorskich asystentów głosowych. W niniejszym tekście posłużę się więc Xiaomi 13 oraz Motorolą RAZR 40 Ultra, aby pokazać najważniejsze różnice między tymi dwoma podejściami do nakładek na system Android.
Różnice w działaniu
Zacznę od najważniejszej kwestii, czyli ewentualnych różnic w wydajności urządzeń opartych na zupełnie innych nakładkach. Muszę jednak rozczarować wszystkich, którzy liczą na jakiekolwiek gigantyczne rozbieżności w tym aspekcie, ponieważ takowych brak.
W ciągu ostatniego roku testowałem mnóstwo urządzeń opartych na niemalże czystym Androidzie (np. Motorola Edge 30 Fusion, Motorola RAZR 40 Ultra czy ASUS RoG Phone 6 Pro) i miałem okazję porównać je do używania telefonów z rozbudowanymi nakładami (np. Xiaomi 13, Xiaomi 12T czy Galaxy A54). W obu przypadkach byłem równie zadowolony z ich działania.
Co więcej jesienią zeszłego roku zestawiałem ze sobą dwa urządzenia z tej samej półki cenowej, które reprezentowały skrajnie odmienne podejście do systemu Android (Xiaomi 12T i Motorola Edge 30 Fusion). Gwarantuje wam, że nie dostrzegłem praktycznie żadnych różnic w płynności działania obu telefonów.
Wygląd sytemu
Pierwszą istotną różnicą w nakładkach jest wygląd poszczególnych funkcji systemu. Wystarczy spojrzeć chociażby na belki powiadomień, aby zauważyć, że faktycznie prezentują się one nieco inaczej. To samo tyczy się układu zakładek w ustawieniach oraz okienka wyszukującego aplikacje w menu (poniżej zrzuty z Motoroli, a na kolejnym zdjęciu screeny z Xiaomi).
Przyznam jednak, że te wizualne różnice stają się po jakimś czasie zupełnie niezauważalne. Właściwie to już po kilka dniach używania nowego telefonu zupełnie zapominam o tym, jak wygląda analogiczna funkcja w innym urządzeniu. Nie sądzę więc, aby ta kwestia mogła stanowić decyzyjny element podczas wyboru konkretnego smartfonu.
Różnice w aplikacjach
Najważniejsze różnice między poszczególnymi nakładkami polegają głównie na zupełnie innym podejściu do domyślnie wgranych aplikacji. Przykładowo na Motoroli RAZR 40 Ultra brakuje autorskiego programu producenta do przeglądania zdjęć, gromadzenia kontaktów czy zapisywania wydarzeń w kalendarzu. Wszystkie tego typu funkcje znajdziecie w aplikacjach od Google, które są z założenia instalowane na telefonie.
Zupełnie inaczej podchodzi do tej sprawy Xiaomi, a smartfony tego producenta posiadają mnóstwo autorskich programów. Tyczy się to zarówno zupełnie podstawowych aplikacji (jak np. Galeria czy Notatki), jak i unikalnych opcji (jak np. Sprzątacz do czyszczenia pamięci wewnętrznej czy Mi Pilot do obsługi telewizora przy pomocy portu podczerwieni). Na urządzeniach takich marek jak Xiaomi czy Samsung znajdziecie także autorskie przeglądarki internetowe.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, które podejście jest lepsze, ponieważ wszystko będzie zależało od subiektywnych preferencji użytkownika. Osobiście jestem przyzwyczajony do rozbudowanych nakładek, a więc czasem synchronizowanie wszystkiego z usługami od Google jest dla mnie irytujące (np. w przypadku galerii zdjęć). Z drugiej strony dostrzegam plusy takiego rozwiązania, ponieważ przenoszenie się na nowy telefon jest wtedy zdecydowanie prostsze, a sam producent w mniejszym stopniu może wpływać na uzależnienie nas od swojego ekosystemu urządzeń i aplikacji.