Szukasz dobrych, starych gier, w które warto zagrać nawet w 2024 roku? Sprawdź, jakie tytuły dla ciebie przygotowałem.
Będę z tobą szczery i powiem wprost – nie chce mi się grać. Już dawno żadna nowa gra nie wzbudziła we mnie emocji podobnych do tych, jakie przeżywałem lata temu jako dziecko czy nastolatek. Jedyną przyjemność z grania przynosi mi właśnie powrót do tamtych tytułów. Wiem, że być może brzmi to jak starcze gadanie, ale co zrobić. Kiedyś to było. A teraz? A teraz pozostaje mi przedstawić ci gry, które kocham niezmienną miłością od lat i wracam do nich regularnie.
Baldur’s Gate
Baldur’s Gate – bo jeśli słyszę określenie stara gra, a w dodatku taka, w którą warto zagrać nawet dzisiaj, to pierwszy tytuł, który pojawia się w mojej głowie. Darzę go ogromnym sentymentem nie tylko dlatego, że było to pierwsze duże i poważne RPG, z jakim miałem do czynienia w swoim życiu. A Baldur’s Gate, zarówno pierwsza jak i druga część, są ogromne. Nie mówię tutaj tylko o warstwie fabularnej, ale także o ilości mechanik i możliwości, jakie niesie za sobą system Dungeon’s and Dragons. Mimo że mamy takie gry jak Pillars of Eternity, które garściami czerpie z tego klasyka, czy też 3 część Baldura, w którą nie grałem, bo obiecałem sobie, że zasiądę do niej dopiero, jak ponownie ukończę dwie pierwsze części, to zarówno pierwsza jak i druga odsłona ojca dużych i poważnych RPG jest warta tego, aby zagrać w nią nawet dziś. Szczególnie że obie części można kupić za śmieszne pieniądze w odświeżonych wersjach.
Heroes of Might and Magic 3
Kiedy pomyślę o Heroes of Might and Magic 3 to w głowie pojawia mi się jeden obraz: monitor, myszka i dwa krzesła. „Hirołsy” są idealnym przykładem tego, jak mechanika gry oraz jej zasady potrafią sprawić, że bardzo często niezwykle wymagający gracze są w stanie przymknąć oko, np. na przestarzałą grafikę. Bo musisz przyznać, że Heroes 3 choć urocze, to do najpiękniejszych nie należy (przynajmniej na dzisiejsze standardy).
Ale nie samym pięknem człowiek żyje, a Heroes 3 to przecież praktycznie niekończąca się kampania fabularna (a jak dodamy DLC i mody to już w ogóle), generator map i ogromna baza fanowskiej twórczości, która w wielu przypadkach jest doskonała.
No i nie można zapomnieć o gorącym krześle, które niegdyś było synonimem kumpelskich spotkań przy komputerze. Do dzisiaj pamiętam jednego sylwestra, gdzie mając po kilkanaście lat razem z kumplami spędziliśmy właśnie w „hirołsach”Hirołsach”. No i nie wiem, czy powinienem to pisać, ale kiedyś po partyjce, która okazała się dość długa, zaspałem na poranne spotkanie redakcyjne, a kiedy Maciek, mój naczelny poznał powód, powiedział krótko: „Ok, rozumiem, usprawiedliwiony”.
Czy to nie oznacza, że Heroes 3 to nie gra a styl życia?
Warcraft 3
To teraz kolejna gra, która wciągnęła mnie równie mocno i z radością wracam do niej do dzisiaj, a mianowicie Warcraft 3.
Kampanię fabularną rozegrałem chyba z 10 razy i za każdym z nich bawiłem się doskonale. Co więcej, trzeci Warcraft jest tak bardzo uroczy, co tak bardzo kontrastuje z jego fabułą, że idealnie trafia to mojego czarnego serduszka.
Co mnie najbardziej urzekło w Warcrafcie? Przede wszystkim to, jak bardzo można było poznać bohaterów podczas kampanii. Niby grałem w RTS-a, musiałem dbać o rozwój osad, wojsk itd. ale mimo wszystko emocjonalnie zbliżałem się do bohaterów. Np. o królu z Age of Empires nie mógłbym powiedzieć tego samego.
Dodatkowo aktualnie dostępnych jest tyle różnych modyfikacji, że nawet jeśli ten tytuł znasz od podszewki, możesz stworzyć sobie zupełnie nową grę z zupełnie nowymi doznaniami.
GTA 2
Jeśli chodzi o GTA 2, było to moje pierwsze spotkanie z tym brutalnym uniwersum, no może też dlatego, że kiedy grałem w dwójkę u kuzyna na komputerze, to o trzeciej części pewnie myślał tylko główny projektant Rockstara.
W każdym razie to właśnie „dwójka” jest tą odsłoną, do której wracam najczęściej. 3 czy Vice City? Skończyłem raz, wystarczy. San Andreas i 5? Fakt, wróciłem przy okazji wydania poprawionych wersji (o ile w przypadku San Andreas można powiedzieć o poprawie), ale tylko z ciekawości. W 4 nie grałem, natomiast druga część sprawia mi po prostu masę frajdy. Ja w tej chwili traktuję GTA 2 nie jako tytuł do ponownego przechodzenia, a jako środek zabawy, tak jak np. Hatred czy Hotline Miami, gdzie wchodzę w świat gry, i cieszę się niczym nieskrępowaną rozwałką. Polecam każdemu.
Gothic 2
Przyznam się bez bicia. Pierwszy raz w Gothic 2 zagrałem jakieś 3 miesiące temu. Tak, wiem, że część z was ma ochotę zamknąć tę stronę. No cóż, tak się zdarzyło. Moja przygoda z tą serią rozpoczęła się od 3 części i przeniosła w inne rejony wraz z cyklem Risen.
Ale tu nie o tym. Dlaczego uważam, że Gothic 2 jest warty zagrania nawet dzisiaj? Dlatego, że ja wiem po sobie, ile straciłem. Może mechanika i walka są drewniane, może grafika jest paskudna, może bohaterowie wyglądają jak klony Pinokia tworzone przez pijanego Gepetta, ale historia, klimat i charaktery postaci są niepodrabialne.
Czy spóźniłem się ponad 20 lat? Być może. Ale przynajmniej mam okazję przeżyć tę doskonałą przygodę po raz pierwszy, co wam też polecam, szczególnie że grę można dorwać na promocjach dosłownie za „dychę”.
The Elder Scrolls: Morrowind
A co jeszcze jest tak brzydkie jak Gothic 2 i tak grywalne jak Wiedźmin 3? No oczywiście, że Morrowind z serii The Elder Scrolls.
Od premiery minęło już ponad 20 lat, Morrowind doczekał się dwóch następców, a ja dalej bawię się w nim o wiele lepiej niż np. w takim Skyrimie, do którego do dzisiaj miałem kilka podejść i każde z nich kończyło się po kilkudziesięciu minutach. Nie wiem, może w 2045 roku przeczytasz tutaj kolejny tekst o starych grach, w które warto nadal grać i wspomnę tam o Skyrimie, jak w tym przypadku o Gothicu. Dobra, ale wróćmy do tematu.
Co takiego ma w sobie Morrowind, że do dzisiaj warto w niego zagrać? Przede wszystkim wspaniały świat, bohaterów, opowieść oraz całą mitologię. Jak już wspominałem wcześniej, wygląda okropnie, ale warto przymknąć na to oko, aby poznać ten wspaniały świat. Co więcej, scena moderska jest tak oddana tej produkcji, że liczba modyfikacji już dawno przekroczyła gracę 10 000, więc można wybierać, wybierać i jeszcze raz wybierać. Dla mnie, najlepsze RPG zaraz po Baldur’s Gate.
Wiedźmin
I na koniec zostawię polską perełkę, czyli pierwszego Wiedźmina. Premiera kolejnego „Wieśka” zbliża się wielkimi krokami, i chociaż nie będzie to bezpośrednia kontynuacja serii, którą doskonale znamy, postanowiłem sobie przed premierą ponownie ograć wszystkie części. Kiedy po latach odpaliłem „jedynkę”, od razu zorientowałem się, dlaczego tak właściwie lata temu zakochałem się w tej grze.
Mechanika walki i sterowanie, fakt może trochę toporne i na dzisiejsze standardy można by powiedzieć, zalatujące archaizmem, ale. To, co się nie zestarzało to klimat, który ja wprost uwielbiam. Mroczne wioski, słowiańska mitologia, brutalność, bohaterowie, którzy nie gryzą się w język i kiedy trzeba powiedzieć ku…… no sami wiecie, co powiedzieć, to po prostu to mówią.
Do tego wspomnienie tych wspaniałych wieczorów, kiedy już jako nastolatek zbliżający się do osiemnastki siadałem przed komputerem i chłonąłem ten świat, który wcześniej znałem tylko z książek. Cudowne uczucie. A wiecie, co jest najpiękniejsze? Te emocje wracają za każdym razem, kiedy nawet teraz siadam do komputera i wcielam się w Geralta, który znowu sam musi ratować tyłki wszystkich dookoła.