Miałem okazję zagrać w „prawie” Gothic 1 Remake. Oczekiwania wobec tej gry mam spore. Pograłem w demko i wciąż nie wiem, czy czekać z wypiekami na twarzy.
Gothic 1 Remake kiedyś się w końcu pojawi. To raczej pewne. Byłbym kłamcą, gdybym powiedział, że nie czekam na tę premierę. Oczywiście nie jest to poziom oczekiwania taki, jaki sobie wyobrażam, gdyby ogłoszono Bloodborne 2 czy Demon’s Souls w wersji na PC, ale wciąż jest w obrębie moich sporych zainteresowań. W związku z tym nie wahałem się ani chwili, kiedy pojawiła się możliwość wcześniejszego zagrania w demo.
Miałem nie narzekać na Nyrasa

W demówce Gothic 1 Remake nie ma Bezimiennego. Tak, to nie jest żart. Ale już na wstępie, na ekranie podczas wczytywania gry twórcy prosili o to, żeby nie narzekać, to nie będę narzekać. Wersja demonstracyjna to prolog, w którym głównym bohaterem jest niejaki Nyras, gość, który trafił do kolonii za morderstwo. Naszym zadaniem jest znalezienie bezpiecznego miejsca na nocleg, mając na uwadze to, że w okolicach był widziany Cieniostwór. Rozumiem trochę ten zabieg. Twórcy chcieli pokazać podstawy rozgrywki oraz świata, niekoniecznie pokazując oryginalny prolog do pierwszego Gothica. Co więcej, na tym samym ekranie piszą, że ostateczna wersja gry będzie podążać za ścieżką fabularną pierwowzoru, i oczywiście Bezimienny będzie tam głównym bohaterem. Niemniej nie mogę się doczekać opinii na Steamie, jak tylko demo wyjdzie do ogólnego dostępu. W każdym razie o bohaterze i fabule nie ma tu co mówić, bo rozgrywka w testowej wersji trwa około godziny, i właściwie nie dowiadujemy się tutaj nic szczególnego.
Jak traktować tę grę?

Siadając do tekstu, próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie „jak traktować Gothic 1 Remake„? Czy jako duchowego spadkobiercę i tytuł, który ma być taki jak pierwowzór, ale w nowej szacie graficznej i z usprawnieniami, czy jako grę, która odtwarza koncept i fabułę oryginału, ale czerpie garściami z aktualnych możliwości w świecie gier. Jest to ważna kwestia, bo od tego ostatecznie zależy moja opinia. Postanowiłem jednak pójść za głosem serca i ocenić demo jako „stary dziad”, który ma słabość do sentymentów.
Gothic 1 Remake jako „stara dusza w nowym ciele”
Zapewne nie ma na świecie osoby, która interesuje się grami i nie słyszała o Gothicu. A jeśli nawet ten tytuł jakimś cudem przeszedł bokiem, to jest jeszcze Risen czy Elex, więc możliwości obicia się o ten styl tworzenia gier jest mnóstwo. Bo wszystkie te serie mają jeden wspólny mianownik, a dokładnie jest to w moim prywatnym słowniczku pojęć „drewno”.

Nie ma szans, żebym kogoś uraził takim stwierdzeniem, bo właściwie wszyscy określają gameplay w tych produkcjach jako drewniany i toporny. Ma on oczywiście swój urok, i o ile trzeba się do niego przyzwyczaić, to sprawia mnóstwo frajdy. Przynajmniej dla mnie. Taki też jest poniekąd Gothic 1 Remake. Jak miałem już możliwość sterowania Nyrasem, to pierwsze co zrobiłem, to próba umiejętności naszego bohatera. Skoki są uroczo koślawe. Mam wrażenie, że jakby przenieść tutaj mechaniki obrażeń znane z Kingdom Come Deliverance 2, to każdy skok kończyłby się skręconą kostką. Kucanie i skradanie się, rodem wyjęte spod osiedlowego sklepu w sobotę po 22. Pływanie? No tutaj podejrzewam, że ja mam zgrabniejsze ruchy w wodzie, a pływać nie potrafię. Do walki jeszcze wrócę, ale też jest koślawo. Tylko po tych kilku ostatnich zdaniach ktoś może pomyśleć, że naśmiewam się z tej gry. Otóż nie. Dla kogoś, kto miał dużo styczności z tworami „gothicopodobnymi” będzie to niezwykle urocze doświadczenie, tak, jak dla mnie. Bo pewnie każdy z was był świadkiem sytuacji, kiedy dziecko je obiad i po chwili jest całe brudne, a jedzenie porozrzucane wszędzie dookoła. Przecież nikt nie ma do takiego dziecka pretensji, jest „ojojane” z każdej strony, bo przecież to takie słodkie. I łapię się na tym, że ja trochę właśnie w ten sposób traktuję Gothic 1 Remake. Taki trochę nieporadny twór, który ma swój ogromny urok. Odnoszę tylko wrażenie, że nie do każdego to trafi.

W demie zbyt dużo walki nie było. Pomachałem trochę kilofem, mieczem i postrzelałem z łuku. Animacje wyglądają o wiele lepiej niż w przypadku oryginału, ale feeling pozostaje bardzo podobny. Nyras oczywiście nie za bardzo umie władać bronią, jest to zresztą początek przygody, więc mały miecz trzyma oburącz i macha nim trochę na oślep. To, co zauważyłem, i niestety muszę się do tego przyczepić, że niezależnie od tego, jakiego oręża używałem, nie czułem różnicy w sile ataku. Mam nadzieję, że ten element jednak zostanie w przyszłości poprawiony. Śmiesznie też było w przypadku łuku. Dostałem zadanie od Draxa, żeby zapolować na Ścierwojady. Ostatecznie skończyło się na tym, że zanim napiąłem cięciwę, to mój towarzysz ubił wszystkie stwory, po czym pochwalił mnie za świetną robotę. No cóż. Trzeba umieć się ustawić.

Podczas rozgrywki natrafiłem też na kilka błędów. Niektóre śmieszne, niektóre irytujące. Zacznę od tych śmiesznych, a konkretnie od przedmiotów w skrzyniach, które co jakiś czas ponownie się w nich pojawiały. Otwierałem zamek, zabierałem wszystko ze środka, po kilku minutach mogłem wrócić i zebrać wszystko jeszcze raz. I tak właściwie bez końca. Dobry sposób na to, żeby się wzbogacić, albo przestać martwić się tym, że nie mam już pochodni. Szukać nowej nie musiałem, bo wystarczyło odwiedzić skrzynię bez dna. Kolejny błąd zdarzył się dwa razy, jednak podczas około godzinnej rozgrywki to moim zdaniem i tak dużo, szczególnie w grze RPG. Lizanie ścian w grach to czynność, którą uwielbiam. Nie ważne, że jestem odważnym wojownikiem, jak na stoliku leży haftowana chusta i broszka z kamyczkiem to muszę to mieć w ekwipunku i koniec. Tak w poszukiwaniu skarbów w kopalni utknąłem między regałem i beczką. Niestety wszystkie próby wydostania się stamtąd zawiodły i konieczne było wczytanie ostatniego zapisu. Rozumiem jednak, że mogą to być bolączki wieku dziecięcego.

Jestem ciekaw tej gry
Tak jak już pisałem we wstępie, nie czekam jakoś mocno na ten tytuł. Oczywiście cieszę się, że powstaje, jednak nie odliczam z ekscytacją dni do premiery. Będzie, to super, jak kolejny raz się opóźni, też nic się nie stanie, spokojnie poczekam. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem tej gry bardzo ciekaw. Szczególnie że jeszcze nie tak dawno grałem w oryginał i wprost uwielbiam tę historię. Jeśli premiera będzie w okolicach jesieni to idealnie, akurat będę mógł sobie raz jeszcze odświeżyć przygody Bezimiennego. Widzę tutaj ogromny potencjał, ale boję się, że gracze, którzy nie mieli styczności z tymi starymi grami RPG, mogą nie poczuć i nie zrozumieć tej magii.