reklama

Długo oczekiwaliśmy na prezentację PlayStation 5 Pro. Ta nastąpiła dopiero na początku września 2024 roku. Jednak czy jest ona nam w ogóle potrzebna nowa konsola. Jak japoński gigant uzasadni mam, graczom konieczność wymiany na nowy sprzęt. I choć sam kiedyś pierwszy biegłem po PlayStation 4 PRO, jak to tylko pojawiło się w sprzedaży, to obecnie cały czas się zastanawiam czy powtórzę to samo w przypadku nowszej konsoli od SONY. Czemu?

Prezentacja PlayStation 5 Pro nastąpiła 10 września. To tego dnia Sony zorganizowało prezentację techniczną, której gospodarzem był główny architekt PS5, Mark Cerny. Biorąc pod uwagę stanowisko Cerny’ego w Sony, jasne było, że ujawni nowy sprzęt, o którym plotki słyszymy już bardzo długo. Chodzi oczywiście o najprawdopodobniej ulepszoną wersję PS5. Nie powinno być to większym zaskoczeniem. W końcu PlayStation 4 Pro ukazało się również po około trzech latach po rozpoczęciu sprzedaży PS4, a w listopadzie zbliżamy się do czterech lat ery PS5. Ponadto, od zeszłego roku pojawiło się dużo więcej przecieków i plotek o możliwym debiucie PS5 Pro. Jednak czy naprawdę potrzebujemy nowej konsoli? Oto moje cztery powody, dla których uważam, że nie.

Większa moc nie jest potrzebna?

Zwykle, gdy ogłaszana lub zapowiadana jest nowa konsola, czy nawet nowe karty graficzne fani mają długą listę oczekiwań wobec sprzętu. Oczywiście w pierwszej kolejności liczymy na znaczące wzrosty w wydajności. Cóż wyścig na teraflopy trwa przecież już od poprzedniej generacji i to Sony na chwilę obecną jest na przegranej pozycji. 

reklama

Tak, na papierze to konsola od Microsoftu – Xbox Series X jest tą najmocniejszą. Jednak czy coś z tego wynikło? Śmiało można powiedzieć, że nie. Co z tego, że XSX jest najszybszą konsolą na rynku, skoro ma podczepioną „ołowianą kulę u nogi” w postaci tańszego wariantu series S. To przez niego wiele gier ukazuje się na sprzęcie od Microsoftu znacznie później albo developerzy całkowicie rezygnują z przygotowania wersji dla tego sprzętu. 

Wróćmy do sprzętu od Sony. PlayStation 5 wyszło prawie 4 lata temu w czasach kryzysu spowodowanego trwającą pandemią. Rok temu doczekaliśmy się odchudzonej jego wersji. Jednak czy potrzebujemy mocniejszej wersji? Czy narzekamy na czasy ładowania gier jak, miało to miejsce w poprzedniej generacji? Raczej nie. Cóż jedynie, w czym odstaje konsola Sony, gdy porównany ją z najmocniejszymi komputerami, gdy wydajność włączymy opcje związane z Ray Tracingiem. Jednak czy jest to wina mocy samej konsoli, czy może słabej optymalizacji tytułów.

Jakość dzisiejszych gier to dramat…

Trzeba o tym powiedzieć wprost. O ile gry produkowane przez studia PlayStation trzymają jeszcze dość wysoki poziom, czy możemy to samo powiedzieć o grach przygotowywanych przez innych wydawców? No nie koniecznie, wystarczy spojrzeć na oprawę graficzną choćby Star Wars Outlaws, by nie odnieść wrażenia, że tytuł w tej postaci mógłby się ukazać również na poprzedniej generacji.

Nietrudno nie odnieść wrażenia, że firmy w ostatnich latach skupiają się na niewłaściwych rzeczach. Wywierają presję na deweloperów i po prostu Ci nie poświęcają wystarczająco dużo czasu na inne aspekty techniczne. Istnieje jeszcze jeden powód, który może być przyczyną takiego stanu rzeczy w niektórych przypadkach – leniwi programiści. Tym po prostu nie chce się optymalizować swojej gry pod różne sprzęty, a jedynie przerzucają ja między różnymi platformami. 

Co zmieni PlayStation 5 Pro? Niewiele… Programiści dostaną kolejne narzędzie, które będzie ich wyręczać przy optymalizacji swoich gier. Tak mowa o kolejnym SuperSamplingu tym razem w wykonaniu od Sony. PSSR w założeniach jest bardzo podobny do DLSS NVIDII, tylko w obecnych czasach to już raczej mało kogo interesuje. Dziś każda firma IT ma swój upscaling bazujący na AI i zachwala jego możliwości. Dla gracz liczy się efekt finalny, a ten na razie jest dość słaby.

Co więcej czy przypadkiem przed premierą PlayStation 5 nie słyszeliśmy, że gry dzięki szybkim dyskom SSD nie będą musiały zajmować setek gigabitów? Co się stało z tymi obietnicami, wszyscy wiemy. Taka optymalizacja wymagałaby napisania kodu gry dla PS5 i XSX całkowicie od nowa. Być może trzeba, by przygotować również inne paczki z teksturami, a to się po prostu nie opłaca. W tym wypadku większa moc konsoli po prostu pozwoli tym leniwym twórcom na ukrywanie swoich błędów.

Ilość nowych gier nie zachwyca, coraz mniej ekskluzywów, a ceny stale rosną.

Nietrudno nie odnieść wrażenie, że PlayStation w ostatnim czasie jest w kryzysie. Ilość tytułów ekskluzywnych wydawanych na konsole najnowszej generacji jest bardzo mała. Śmiało można powiedzieć, że chyba najmniejsza w historii. Co więcej, japoński gigant ostatnimi laty decyduje się na wypuszczenie swoich największych hitów również na komputery osobiste. W niektórych przypadkach mówimy co prawda o czasowej ekskluzywności, jednak nie zmienia to faktu, że posiadanie konsoli PlayStation nie gwarantuje już jedynej możliwości ich poznania. Cztery lata po premierze PS5 doczekaliśmy się ponownie więcej remasterów niż nowych gier… szkoda.

Sam w Ghost of Tsushima zagrałem dopiero w wersję na PC

Nie pomaga w tej sytuacji rosnąca cena gier. Te na premierę już kosztują w naszym kraju ok. 350 zł. Nie ma się co dziwić, że duża część użytkowników woli poczekać na promocję, kupić używaną kopie po jakiś czasie, czy nawet poczekać na wersję kompletną. Dodajmy do kosztów konsoli ceny abonamentów, które przecież trzeba opłacać byśmy, mogli zagrać ze znajomymi w najnowsze gry. Ostatni sukces Astro Bot poniekąd dowodzi, że PS5 brakuje gier, a nie technicznych możliwości.

Sukces zależny od wyceny?

Biorąc pod uwagę wysoką sprzedaż podstawowego modelu PS5 (ponad 60 milionów egzemplarzy), trudno oczekiwać by, wersja PRO sięgnęła, choć 30% tego wyniku. Pamiętajmy, że przecież w 2027 roku doczekamy się już kolejnej generacji konsoli od Sony. 

Dużą rolę w tym, czy PS5 pro osiągnie sukces, będzie miała cena. Nie ma co się oszukiwać, największą korzyścią konsoli PlayStation jest relatywnie niska cena, w porównaniu z komputerami osobistymi. Niestety tutaj nie mamy dobrych informacji. Już od jakiegoś czasu docierają do nas informacje, że Sony podnosi ceny podstawowego modelu na różnych rynkach.

Skoro drożeje podstawowy wariant, to raczej nie ma co się spodziewać, że wersja PRO będzie od niego tańsza. Przypominam, że już w 2022 roku oficjalna cena w Polsce została zmieniona z 2299 zł na 2599 zł, co stanowi niemal najwyższą cenę, gdy porównany ją globalnie.

Ile kosztuje nowa konsola od Sony? Oficjalna cena w naszym kraju ma wynosić 3499 zł. Cóż biorąc pod uwagę dość małe zmiany w specyfikacji samego urządzenia nie powiem, że jest to atrakcyjna oferta. Zwłaszcza że w zestawie z konsolą nie otrzymuje ani podstawki, ani napędu. Brak tego drugiego bardziej dziwi. W końcu mówimy o modelu PRO. Nawet podstawowa wersja konsoli PlayStation 5 była w niego wyposażona, dając nam wybór pomiędzy edycją digital only a standardową. Czemu to takie ważne? Wspomniałem już o wysokich cenach gier i że wolimy czekać na promocje. Przy dystrybucji cyfrowej te mogą być dużo niższe niż nam się wydaje. W końcu PlayStation Store nie będzie konkurował z rynkiem kopii zapasowych.

Ok czyli cena jest za wysoka wiec nikt tego nie kupi? Nic bardziej mylnego! Mimo ogólnego oburzenia graczy wiemy już, że na sporej ilości rynków pula preorderowa zastałą wykupiona już w całości. Oznacza to że licząc na zakup w dniu premiery, będziemy musieli liczyć na szczęście albo sporo przepłacić, odkupując od nieuczciwych handlarzy. Nie wierzycie? Zobaczcie jak bardzo podrożały napędy po prezentacji PS5 Pro. Obecnie nawet w naszym kraju musimy za niego płacić podwójnie wyża cene.

Zobaczymy czy sprzęt Sony podzieli losy PlayStation VR 2, stając się urządzeniem dla wąskiej grupy graczy, czy może przekonana do siebie większą rzeszę zwolenników. Na chwilę obecną obiektywnie patrząc nie widać powodu, dla którego ktokolwiek miałby dokonywać aktualizacji swojej konsoli. Jednak czy ktokolwiek przy zakupie wymarzonego sprzętu go gier słucha zdrowego rozsądku?

Share.

Cześć! W redakcji 3D-Info będę odpowiadał za większość testów podzespołów komputerowych m.in: procesorów, płyt głównych, kart graficznych, ale także urządzeń sieciowych. Możecie spodziewać się również licznych tekstów okołosprzętowych, omówień bieżących wydarzeń i premier, rankingów czy porównań. Z góry przepraszam za mocno techniczny język. Jestem typowym geekiem komputerowym, który uwielbia zagłębiać się w szczegółach budowy podzespołów. Uwielbiam spędzać godziny na testach, a okno 3DMarka znam już chyba na pamięć. Lubię też wyszukiwać promocje na te najważniejsze i najdroższe komponenty komputerowe. I choć nie mam wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego, mam nadzieję, że 3D-info to kolejny etap mojego rozwoju zawodowego.   Swoją przygodę z dziennikarstwem zaczynałem na 3D-Info niemal 10 lat temu. Jednak wtedy nie był to portal technologiczny, a bardziej blog teamu overclokingowego. Nasze wpisy skupiały się na raportowaniu naszych osiągnięć, czy podsumowania zawodów, w których braliśmy udział. Niestety, nie przetrwaliśmy próby czasu, a ekipa rozeszła się do „normalnej” pracy. Sam przez lata pracowałem w kilku sklepach ze sprzętem RTV i AGD. Mój powrót do dziennikarstwa nastąpił w 2019 roku, w sumie to z przypadku, na łamach portalu PCWorld.pl. Zaczynałem skromnie od pojedynczych testów pamięci RAM czy dysków. To opór Piotrka Opulskiego, naszego wydawcy spowodował, że zdecydowałem się w 2021 całkowicie zmienić swoją drogę kariery zawodowej i zostałem redaktorem na stałe.   Nie będzie raczej niespodzianką, jak powiem, że mimo upływu lat moje zamiłowanie do podkręcania nie ustąpiło. Obecnie pomału wracam do świata ekstremalnego overclockingu, by jeszcze bardziej poszerzyć swoją wiedzę technologiczną. Idealne popołudnie dla mnie to dewar pełen ciekłego azotu i odpalone na komputerze liczne benchmarki.

Exit mobile version