Obejrzałem 2 odcinek 3 sezonu Stamtąd. Nie mam dobrych wieści dla fanów mieszkańców tajemniczej wioski.
W horrorach cenię sobie najbardziej opowieść oraz panujący klimat. Tyczy się to zarówno książek, komiksów, filmów czy seriali. Przez cały seans mogą nie pojawiać się demoniczne postaci czy duchy, może nie być jump scare-ów, może nie być krwi i makabry, ale te dwa elementy są dla mnie obowiązkowe. Taki jest właśnie 2 odcinek 3 sezonu Stamtąd. Przez 50 minut seansu czułem przygniatającą i duszną atmosferę miasteczka, z którego nie da się uciec. Genialne.
W jednej z opinii w popularnym serwisie poświęconym filmom i serialom przeczytałem (pisownia oryginalna):
3/4 odcinka poświęcone na żałobie Kennego, kolejne pewnie będą o tym jaki to on jest smutny i zły. Ten serial jest jak mój poprzedni związek – nie ma żadnej przyszłości, z jakichś nieracjonalnych powodów cały czas daje mu drugą szansę, ale nic nie wskazuje na to by było lepiej.
Jak wszyscy, którzy oglądali premierowy odcinek wiedzą, na końcu ginie Tian Chen Liu. I rzeczywiście, bardzo duża część 2 epizodu poświęcona jest żałobie jej syna. Dla mnie jest to właśnie jeden z mocniejszych elementów, który buduje klimat napięcia i tego, z czym muszą mierzyć się mieszkańcy Fromville. Zaraza, która zniszczyła żywność, zabite zwierzęta i przerażająca śmierć jednej z najbardziej przyjaznych bohaterek spotęgowały się tutaj, tworząc obraz w każdym aspekcie fatalny i beznadziejny. Dlatego też w tytule napisałem, że będzie już tylko gorzej. Podejrzewam, że z odcinka na odcinek sytuacja w wiosce jeszcze bardziej się pogorszy, zmuszając mieszkańców do bardziej radykalnych działań, czego przedsmak już częściowo mamy. Czy serial nie ma przyszłości? Tutaj się nie zgodzę. Moim zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem jest takie powolne tempo rozwoju fabuły. Cały drugi odcinek rozgrywa się w ciągu jednego dnia i ani na moment nie poczułem, żeby gdzieś były dłużyzny. Wręcz przeciwnie. Całym sobą chłonąłem klimat, który wewnętrznie dusi. Jeszcze jedno zdanie na temat występu Harolda Perrineau (serialowy Boyd Stevens). To, co ten człowiek pokazał na ekranie to inny poziom. Dawno nie widziałem tak odegranego przerażenia, które gość, na którego liczą wszyscy dookoła, musi skrzętnie ukrywać. To jednak pewnie wkrótce wybuchnie…
W 2 odcinku rozpoczęło się także kilka wątków, na których rozwiązanie czekam. Przede wszystkim owoce wizyty Tabithy u ojca Victora i tego, co jej powiedział i pokazał. Następnie plany Boyda oraz to, co dzieje się z Fatimą, bo widać, że to nie jest zwyczajna choroba i problemy spowodowane ciążą. W kolejnych odcinkach czeka nas dużo dobroci, ale dla bohaterów to może być prawdziwy horror.
Ciekawy też jestem jak rozwinie się wątek Ethana, który ze swoimi problemami oraz strachem został właściwie sam. Victor zniknął, a dorośli zajęci są swoimi sprawami, na małego nie zwraając uwagi. Nie chciałbym być na jego miejscu, tym bardziej, że nie prowadzi to w dobrą stronę.
Jeśli chodzi o ocenę, całościowo 2 odcinek podobał mi się nieco bardziej niż premierowy epizod. Czekam na więcej!