To nie jest materiał, w którym będę ci ściemniał – kup ten sprzęt, a zostaniesz artystą. To jest materiał, w którym powiem ci, dlaczego żałuję, że nie urodziłem się trochę wcześniej, bo może obrałbym inny kierunek rozwoju zawodowego. Teraz spotykamy się tutaj – ja piszę, ty czytasz, a możliwe, że gdyby pewne urządzenie nieco wcześniej wpadło w moje ręce, to właśnie spotykalibyśmy się na jakimś wernisażu, wystawie albo przynajmniej TikToku. Nie ma co jednak rozpaczać nad przysłowiowym rozlanym mlekiem i lepiej skupić się na naprawdę ważnych sprawach. Dziś opowiem ci, jak to Huawei postanowił zrobić ze mnie artystę, czy mu się to udało? Czytaj dalej.
Prawie jak na płótnie
Jakiś czas temu w moje ręce wpadł najnowszy tablet Huawei, czyli MatePad Pro 12.2” PaperMatte Edition. W swojej recenzji sprzęt wychwalałem, chociaż przypomnę – wielkim fanem tabletów nie jestem. Co mnie w nim urzekło? Przede wszystkim funkcjonalność i intuicyjność – ten sprzęt naprawdę sprawia, że pracuje się szybciej i wydajniej. Niby tablet, a można na nim pracować jak na zwykłym laptopie dzięki fizycznej klawiaturze Huawei Glide.
Jest jednak jeszcze jedna rzecz, która jest prawdziwym gamechangerem, a mianowicie ekran. W moje ręce wpadł bowiem model HUAWEI MatePad Pro 12.2” PaperMatte Edition ze znakomitym matowym ekranem OLED o przekątnej 12,2-cala, rozdzielczości 2800 x 1840 pikseli i częstotliwością odświeżania na poziomie 144 Hz. Prawda, że już na „papierze” prezentuje się imponująco? A jak dodamy do tego jasność matrycy, która wynosi aż 2000 nitów, to chyba już wiecie, że jest to ekran, który poradzi sobie w niemal każdych warunkach. Sprawdziłem i jakość obrazu oraz jego czytelność nic nie traci nawet przy dużym nasłonecznieniu.
Ekran PaperMatte ma to do siebie, że jest również specyficzny w dotyku. Powiedziałbym, że delikatny i aksamitny – poważnie, nie wiem, jak to lepiej określić, ale jak raz dotknięcie go opuszkami palców, to po prostu chcecie go dalej smyrać. Jest to istotne zwłaszcza przy pracy z wieloma programami jednocześnie czy wykorzystując rysik M-Pencil 3. Huawei chwali się, że to zupełnie nowa generacja rysika z większą precyzją i minimalnymi opóźnieniami, a jak jest naprawdę? O tym za chwilę, bo…
Malować każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej…
Zacznę od tego, że ja nie potrafię rysować, malować czy co tam się jeszcze robi. Nie mam do tego talentu, zdolności i cierpliwości. Z plastyki zawsze miałem tróje, a jedyne, co mnie ratowało, to abstrakcje. Ten rodzaj sztuki po prostu nie jest dla mnie. Nie specjalnie obchodzą mnie zatem możliwości urządzeń czy aplikacji dla artystów. Najnowszy MatePad Pro sprowokował mnie jednak do wypróbowania autorskiej aplikacji GoPaint. Jest to – w dużym uproszczeniu – darmowy program do tworzenia grafiki, przeznaczony zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów. Wiem, do której grupy się zaliczam, dlatego tym bardziej ucieszył mi prosty samouczek, który przywitał mnie na starcie aplikacji. Po kilku minutach znałem już kilka jego podstawowych funkcji.
Szybko okazało się, że to jedynie drobny ułamek możliwości programu, a ilość funkcji, opcji, pędzli itd. itp. jest na tyle duża, że poczułem się nieco przytłoczony. Jako iż każdy wielki artysta musi od czegoś zacząć, to na start postawiłem na klasykę. Wybrałem martwą naturę jako temat przewodni, ale po wielu próbach postawiłem na zwykły rysunek jabłka. Najpierw wleciał szkic:
Później zabawa kolorami.
A na koniec coś, co nazywam upiornym jabłkiem. Talentu w tym nie widać, ale co się ubawiłem to moje.
Próbowałem też innych rzeczy, no bo od czego jest YouTube? Z pomocą tutorialu postanowiłem narysować postać z mangi. Wyszło tak sobie, ale i tak jestem z siebie dumny.
Próbowałem usilnie stworzyć coś jeszcze, i wierzcie mi mili moi, że moich dzieł powstało znacznie więcej, ale niestety nie nadają się do upublicznienia. To jednak nie jest istotne. Najważniejsze pytanie bowiem brzmi – czy rysowanie na tablecie jest trudne i czy ma sens? Po czasie spędzonym z Huawei MatePad Pro 12.2” PaperMatte Edition mogę z całą pewnością stwierdzić, że tak, ma sens, ale spora w tym zasługa nie tylko ekranu, ale także rysika M-Pencil 3. Mogę wam pisać, że posiada on 10000 poziomów wykrywania nacisku czy bardzo niskie opóźnienia, ale i tak pewnie wolicie, żebym wam zdradził, jak on działa w rzeczywistości.
Napiszę tak – miałem już okazję testować wiele urządzeń i rysików, ale żadnym nie pisało czy rysowało mi się tak dobrze. Brzmi trochę jak hasło z reklamy, ale naprawdę tak jest. Domyślam się, że na ten odbiór pracuje po równo ekran PaperMatte, jak i rysik, ale ostatecznie to ten drugi odpowiada za przelewanie moich myśli na „papier”. Najlepiej to odczułem podczas zabawy z cyfrowym ołówkiem, gdzie w zależności od siły nacisku czy ułożenia samej końcówki zmieniał się sposób rysowania, niczym w fizycznym odpowiedniku.
GoPaint na Huawei MatePad rozbudził we mnie chęć do nauki. Może nie do tworzenia wielkich dzieł, ale na pewno do zabawy z rysunkiem. Udowodnił też, że wcale nie trzeba przepłacać za sprzęt dla „profesjonalistów”. Przyznam szczerze, że cały czas zastanawiam się, co ktoś z nawet odrobiną talentu i umiejętności byłby w stanie zrobić w GoPaint.
Może artystom dzięki Huawei MatePad Pro nie zostałem, ale odkryłem dla siebie kilka innych, znacznie bardziej praktycznych zastosowań aplikacji GoPaint. Codziennie nie tylko tworzę treści pisane, ale także wideo. Wiąże się to z tym, że przez moje ręce przechodzi mnóstwo grafik różnej maści. Dzięki GoPaint mogę je oczywiście nie tylko przeglądać, ale błyskawicznie nanosić uwagi czy pytania.
W razie potrzeby mogę też przygotować grafikę do materiału, jak choćby do tego, który właśnie czytasz. Ktoś powie – no ok, ale to może robić nawet stary dobry Paint. Może i tak, ale w GoPaint mam całe morze możliwości, funkcji czy dodatków, których tam brakuje, jak m.in. praca na warstwach. Tak naprawdę ogranicza mnie jedynie moja wyobraźnia (no i talent).
Zakochałem się też w automatycznym wykrywaniu kształtów i poprawianiu linii. Nie mam ręki do rysunku i jak chcę komuś coś narysować, to wygląda najczęściej tak:
W GoPaint wystarczy chwilę przytrzymać daną linię czy kształt po narysowaniu, aby program za nas idealnie go wygładził i w ten sposób bez żadnego wysiłku robię coś takiego:
Jest różnica? Pewnie, że jest, szczególnie gdy mam wysłać do kogoś uwagi naniesione na grafikę i nie muszę się już wstydzić moich koślawców.
GoPaint to dopiero początek
Huawei wie, że w dzisiejszych czasach nie wystarczy stworzyć dobrego urządzenia, trzeba mu jeszcze zapewnić odpowiednie wsparcie i oprogramowanie. GoPaint spodobał mi się z wielu powodów. Przede wszystkim, pomimo swojego rozbudowania, aplikacja jest na tyle intuicyjna w obsłudze, że samo jej odkrywanie sprawia sporo frajdy. Oczywiście ja jej pełnego potencjału nie wykorzystałem, ale jestem przekonany, że są osoby, którym się to uda.
Doceniam również fakt, że pełna funkcjonalność aplikacji jest dostępna za darmo, co nie zawsze jest takie oczywiste. GoPaint to jednak dopiero początek. Huawei w nowym MatePad Pro zadbał jeszcze przynajmniej o jedną autorską aplikację, którą przyznam szczerze, wykorzystuję znacznie częściej i od dnia jej uruchomienia stała się dla mnie nierozłącznym towarzyszem. Mowa tu o Notatkach, nazwa może niezbyt wyszukana, ale program genialny, choć to opowieść na inną okazję.
Zresztą MatePad Pro, jak każdy współczesny sprzęt, możecie dowolnie skonfigurować i dostosować do własnych potrzeb. Obawiacie się braku usług Google? Niesłusznie, mamy 2024 rok i Huawei radzi sobie z tym perfekcyjnie. Przede wszystkim mamy tu sklep AppGallery, gdzie możecie bez problemu wyszukać i znaleźć najpopularniejsze apki. A co z YouTube, Gmail i innymi aplikacjami od Google? Przecież wiadomo, że ich na Huawei nie ma, prawda? Jeśli naprawdę tak myślisz, to jesteś w błędzie. Dzięki dodatkowym aplikacjom w AppGallery możemy błyskawicznie otrzymać dostęp do niemal wszystkich usług Google. Ja na MatePad Pro 12.2” bez problemu korzystam z Gmaila, YouTube czy Dokumentów.
Jak się bawiłem z Huawei MatePad Pro 12.2” i GoPaint?
Wiem, co niektórzy z was pomyślą – co on tak to chwali, to jakieś podejrzane. Co ja poradzę na to, że Huawei w tym roku jest po prostu w szczytowej formie i dostarcza dokładnie takie urządzenia, jakie ja cenię, a więc funkcjonalne, dobrej jakości, dobrze wyglądające i w rozsądnej cenie? Tylko w tym roku dostaliśmy już Huawei Watch Fit 3 (który kupiłem już 3 razy i obdarowałem najbliższych), bardzo dobre słuchawki FreeBuds 6i czy nową serię flagowych zegarów Watch GT 5. Teraz z kolei tablet, dość kosztowny trzeba powiedzieć, bo wyceniony na 4199 złotych. Jednak obecnie trwa promocja, w ramach której możecie zaoszczędzić 500 zł, a w zestawie z tabletem znajduje się klawiatura i bonus w postaci darmowego rysika. Biorąc pod uwagę możliwości i jakość wykonania MatePad Pro 12.2”, to na rynku dostrzegam jedynie konkurencję w postaci produktów pewnej firmy z nadgryzionym jabłkiem w logo. Serio, serio.
Materiał powstał we współpracy z firmą Huawei.